Księżyc: srebrny sojusznik.

Wstępu część druga, wyjaśniająca, dlaczego Księżyc jest w oczach jednych ważniejszy niż w oczach innych .

Stoimy (większość z nas ) mocno na ziemi. Tak nam się przynajmniej wydaje. Korzystamy lub staramy się korzystać z najnowszych technologii, patrzymy w przyszłość i …co jakiś czas dziwimy się poczuciu, że ziemia spod nóg jakby uciekała, że w powodzi zdobyczy cywilizacji, zamiast czuć się pewniej i silniej, nagle znajdujemy się w miejscu, w którym myślimy :”stop, tak dalej nie mogę”.

Obejrzyjmy się na chwilkę :fascynacja gadżetami pochłania coraz więcej czasu i pieniędzy, praca, aby na te gadżety zarobić – bynajmniej nie mniej, w końcu i odpoczynek nie jest tym, czym być powinien: chwilą odnowy. Nawet w czasie pięknego urlopu zakrada się myśl: „trzeba będzie wrócić”. Czasami trzeba, ale ten powrót nie musi być tym samym powrotem, co zawsze. Czasami zaś można wybrać zupełnie inną drogę -od tego mamy możliwość wyboru…
przynajmniej mieć ją powinniśmy, a jeżeli nie – czy zrobiliśmy wszystko, aby jednak w naszym zasięgu się znalazła ?

Czy wykorzystaliśmy proste dary natury, czy przyjęliśmy je czy też odrzuciliśmy z pogardą?   

Czy człowiek w miarę zdrowy, ale mieszkający w „chorym” (np.zagrzybionym, przykrytym azbestowym dachem ) domu lub wypoczywający w ogrodzie wśród roślin produkujących olejki eteryczne dla jego organizmu akurat niekorzystne, może czuć się na dłuższą metę dobrze ? Czy człowiek w miarę zdrowy, napychający się regularnie w czasie, kiedy to najmniej właściwe i głodujący, gdy akurat jego organizm woła o żywność, nie kusi losu? NIE? „Bo nie będzie się przejmował drobnostkami” i „wszystko jest dla ludzi” ? A tak, wszystko: dla tych, którzy potrafią tego wszystkiego użyteczność lub nieużyteczność ocenić. Jeżeli „wszystko jest dla ludzi”, dlaczego nie wskoczyć do ognia, kiedy inni skaczą? Postępują właściwie ? Efekty postępowania większości dają się zaobserwować w pierwszej kolejności w kolejkach w placówkach służby zdrowia, ale przecież „postępują według wytycznych oficjalnego systemu edukacji”. Dlaczego informacji wyniesionych z „jedynego słusznego systemu” nie uzupełnić o fascynującą, aktualną od wieków „resztę” i….wtedy dopiero przyjrzeć się swojemu postępowaniu ? Zgoda, że takie konkluzje wymagają czasem sporych wyrzeczeń, najczęściej też przebycia pewnych, mocno wydeptanych dróg, nie mówiąc o czasie czy dojrzałości. Refleksje pozostawiam Państwu.

Nieodłącznym elementem naszych konsultacji jest związek danego zagadnienia z cyklem przyrody, również Księżyca.

Do dziś wiele osób w kraju niestety, nie rozumiejąc, ani nawet nie potrafiąc wyobrazić sobie korzyści wynikłych z zastosowania prostych reguł przyrody, usiłuje ośmieszyć ludzi promujących je, o czym słyszeliśmy (szczęśliwie nie odczuliśmy tego jeszcze na własnej skórze) wielokrotnie. Pociechą jest, że nie mniej dostrzega pozytywy wynikłe z wiedzy o naturze i nic sobie z kpinek nie robi, wiedzę przekazując dalej . Tu aż prosi się, aby powtórzyć za Leonardo da Vinci:
” Jeżeli chwalisz coś, czego nie rozumiesz, czynisz błąd, ale o wiele gorszym błędem jest potępianie tego”. Medyczną wiedzę starożytnych Egiptu, Chin, Indii i in. usiłowano zdyskredytować wielokrotnie i za każdym razem – w większości, gdyż szkód uniknąć się nie dało -mało skutecznie. Teraz przemysł, wyrywając idee wielu antycznym medykom usiłuje zawłaszczyć to, z czym przecież oficjalnie walczy. Mało tego: niektórzy usiłują zawłaszczyć same idee : są „jedyni prawdziwi” znawcy medycyny św.Hildegardy (ciekawe, co powiedziałaby na to sama św.Hildegarda, mniszka przedobrego serca  ) , „jedyni prawdziwi” znawcy starego poglądu na uprawianie ziemi, teraz nazwanego permakulturą …wszyscy ci oczywiście chcą „jedynie dobra i czystości nauki” i  wraz ze zdobyciem kawałka papieru od, często tematycznych nuworyszy, uważają, że mają prawo zakazać stosowania świeżo pojętych metod innym bez swojego błogosławieństwa lub podważyć ich umiejętności . Dla nas to trochę dziwne, ale przede wszystkim-smutne i nie mające wiele wspólnego z etyką ani pozytywnie pojętym humanizmem.

„Naszą szczególną polską patologią jest obojętność na głosy przestrogi i lekceważenie postulatów działań zaradczych. Dotyczy to nawet sytuacji, które nie wymagają znaczniejszych nakładów materialnych. Społeczność polskich uczonych zdała sobie sprawę, że obecny poziom nauki w naszym kraju nie odpowiada potrzebom ochrony zdrowia ani twórczym możliwościom młodej kadry naukowej .(…) Wielu innych uczonych poświęciło swój czas i energię na udokumentowanie faktów dowodzących, że obecna tendencja rozwoju cywilizacyjnego jest równoznaczna z samounicestwieniem .”  To słowa wspaniałej postaci i jednego z najwspanialszych, polskich lekarzy, a jednocześnie znawcy ludzi i czasów,  Pana Profesora Juliana Aleksandrowicza.

Jak mawiał Demokryt , „nie staraj się zrozumieć wszystkiego, bo wszystko stanie się niezrozumiałe „, ale przyznaję , niełatwo jest pojąć, że ktoś, komu z najróżniejszych powodów nie chce się nauczyć czegoś istotnego, czegoś, co nie należy wprawdzie do powszechnego kanonu obowiązującego systemu edukacji (aczkolwiek kiedyś stanowiło jedną z jego podstaw ), ale sprawdziło się we wszystkich dawnych kulturach , że ktoś taki nie dość, że „sam nie zje, drugiemu jeszcze obrzydzi” . To nieładne. Co najmniej . Równie nieładne jest posądzanie pracujących z kalendarzem księżycowym o „ciemne moce ” 🙂 🙂 🙂 . Tyle, że w tym drugim przypadku- dodatkowo zabawne . Mówiąc o „ciemnych mocach ” w zakresie pracy z naturą pragnę nadmienić , że wszystko (prawie wszystko? )można przecież wykorzystać w złym lub dobrym celu -dlaczego wpływ Księżyca miałby w jakikolwiek sposób „uczernić ” nas 🙂 zamiast pomóc ? Dlaczego mielibyśmy podważać metody pracy lekarzy z Chin czy Mongolii ? Czy oni, ustalając np.termin operacji adekwatnie do jej celu zgodnie z cyklem Księżyca robią błąd? Czyżbyśmy my , w podobno nowoczesnym kraju, tak bardzo nie wierzyli w swoje siły, że samych siebie posądzalibyśmy o złe zamiary?  Samych siebie, ponieważ, kiedy przyjrzymy się uważnie, w każdym człowieku zobaczymy siebie . Czasem cząstkę, czasem całkiem sporo , ale faktem jest stara prawda: wszystko, co innym czynisz, sobie czynisz . Szkoda, że niektórzy zapominają o tym na codzień, niektórzy zaś zachowują się, jakby ta pierwotna, podstawowa zasada współistnienia w ogóle nie była im znaną. A potem przychodzi otrzeźwienie .Dobrze, kiedy nie jest za późno, kiedy możemy naprawić błędy . Smutno, kiedy jedyną korzyścią staje się oświecenie, które bynajmniej nie odciąża sumienia .

Efekty rytmów Księżyca stosowało i nadal stosuje wielu księży w swoich ogrodach, nie są wyjątkiem znane z bujności ogrody klasztorne : czy faktycznie, oprócz naszego uporu w blokowaniu sobie dostępu do wiedzy nie ostemplowanej pieczęcią odgórnej słuszności,  lenistwa, poprzestawania na pewnym utartym szlaku, jest coś, co może usprawiedliwić naszą niechęć do ułatwienia, ale i ulepszenia sobie życia ? Na to pytanie powinni odpowiedzieć sobie Państwo sami : nie zmuszamy nikogo do zaakceptowania naszych doświadczeń, poglądów ani konceptu :  dróg jest wiele, miejsca na planecie wystarczy . Jeżeli ktoś nie ma ochoty np.dowiedzieć się, kiedy posadzić roślinę tak, aby zapewnić jej optymalne warunki (poza glebą , stanowiskiem , klimatem ) bytu, nie chce wiedzieć , kiedy podjąć zabiegi kosmetyczne, aby przyniosły rzeczywistą poprawę wyglądu, kiedy zmienić nawyki żywieniowe, aby odbyło się to z pełną zgodą organizmu- -jego sprawa, ale w moim poczuciu obowiązku jest o takich okolicznościach opowiedzieć .

Dlaczego? Najprostszą odpowiedzią byłoby : Bo to się sprawdza, działa . Bo radzę tak, jak chciałabym, aby radzono mnie . I przy tej prostocie na razie pozostanę .

Mówiąc o tym na wstępie pragnę Państwa przyzwyczaić, że kalendarz księżycowy jest dla nas ważny i, że dystansując się od wszelkich fanatyzmów, sekciarskich skrajności, sami odruchowo już bierzemy pod uwagę jego aspekty, ale nie popadamy w rozpacz ;), kiedy z jakichś powodów jego wykorzystanie jest akurat niemożliwe .

To, czego na pewno nie chcielibyśmy osiągnąć, to przyprawienie kogokolwiek o obłęd sprawdzania każdej chwili pod względem „dobry Księżyc, czy nie” 🙂 : wszystko pomału, sami się Państwo przekonają, czy warto .

Myśląc o poleceniu kalendarzy księżycowych dostępnych w jęz.polskim przyznam, że miałam mały dylemat : żaden nie był dokładny. Godny wymienienia pod względem jakości opracowania wydaje mi się ten Pani Marii Thun, ale zaznaczam, to tylko prywatna opinia . Kompletnie zaś nie mogę się zgodzić z kalendarzem, w którym poleca się połowy ryb w dniu Ryb.

To świetnie, że i u nas coraz więcej ludzi interesuje się zastosowaniem kalendarza księżycowego, ale bywa, że zaślepienie żądzą wykorzystania pewnych okoliczności w stopniu maksymalnym, bez spojrzenia na dobro innych istot żywych ( w tych dniach ryby chętnie i obficie żerują, zalecają się do siebie nawzajem ), może wypaczyć każdą naukę.

Rzecz jasna nie będę umieszczać tutaj recenzji negatywnych, szczególnie ze wskazaniem na pochodzenie, ponieważ jest wystarczająco dobrego na świecie, aby pisać o rzeczach dobrych, nie podejmuję się też oceny czyjegokolwiek, w naszej opinii niekorzystnego działania, mającego przeważnie źródło w nieświadomości, nie – złej woli. Zresztą  co jest istotne dla nas, może być odczytanym jako nieistotne przez kogoś innego, o czym nie można zapomnieć 🙂 .

Dodaj komentarz